„Jezu, na modlitwie w Ogrojcu, strumieniem potu krwawego zalany”
Bracia i Siostry!
W Pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu, zgromadziliśmy się na pasyjnym nabożeństwie Gorzkich Żali, by rozważać i kontemplować mękę i śmierć Syna Bożego. W tekstach, które przed chwilą odśpiewaliśmy, zwracamy przede wszystkim uwagę, na Jego ludzką naturę, jak cierpiał okrutnie, jakie przeżył okrutne i niesłuszne męki. Obraz jaki wyłania się, z tekstów tego staropolskiego nabożeństwa jest czytelny – Chrystus Cierpiący! Oto Ten, który jak pisał św. Paweł – istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem – lecz ogołocił samego siebie, przyjmując postać Sługi i stał się podobnym do ludzi. Teraz, w godzinie próby, przeżywa największe zniewagi, oplucie, poniżenie – cierpi za cały rodzaj ludzki, wykonuje misję, z którą przyszedł na ten świat.
Można, sobie zadać pytanie? Po co Chrystus cierpi, dlaczego wybiera taką drogę, by dokonać zbawienia świata? Mamy w głowie ten widok, kiedy podczas Modlitwy skierowanej do Ojca, Jezus – Syn Boży, w ogrodzie Getsemani – odczuwa lęk, strach, niepewność. Z przekazu Ewangelicznego wiemy, iż Jezus padł na ziemię, czym pokazuje postawę bezwzględnego poddania się woli Boga i radykalnego oddania się Jemu. Św. Marek, ujmując całościowo zachowanie Chrystusa, mówi, iż Jezus „modli się, aby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina”. Potem w następujący sposób przekazuje najważniejsze zdanie: „Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ode Mnie ten kielich. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty (niech się stanie). Trwoga Jezusa jest czymś o wiele bardziej radykalnym niż trwoga przejmująca każdego człowieka w obliczu śmierci. Jest to zderzenie się światła z ciemnością i życia ze śmiercią – autentyczny dramat podejmowania decyzji, znamionujący historię ludzkości.
Wolność wyboru – każdy z nas go ma. Otrzymaliśmy od Boga ogromny dar jakim jest – wolna wola. Św. Maksym Wyznawca, powiedział, że zgodnie z aktem stwórczym wola ludzka zmierza do współdziałania z wolą Bożą, lecz w następstwie grzechu współdziałanie stało się przeciwstawieniem. Człowiek, którego wola osiąga doskonałość przez przylgnięcie do woli Bożej, czuje teraz, że wola Boża stanowi zagrożenie dla jego wolności. W swym „tak” na wolę Bożą widzi niemożność bycia w pełni sobą, lecz zagrożenie swej wolności, przed którym się broni.
Od zawsze, człowiek pragnął wolności. W znanej piosence, słyszymy słowa: Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. Jednak wszystko ma swoje konsekwencje, wolny wybór – także.
Bóg wybrał, dla nas, drogę zbawienia przez śmierć, tak, aby otworzyć nam bramy nieba. Czy dzisiaj, ludzkość, która ma za sobą doświadczenia XX wieku, kiedy, człowiek poszedł w swym wolnym wyborze, zdecydowanie za daleko, zadaje sobie, jeszcze pytania o to, co nas czeka, gdy przekroczymy bramę śmierci? Święty Kościół, naucza nas, iż po zakończeniu ziemskiego życia, człowieka czekają trzy możliwości: Niebo, Czyściec oraz Piekło. Ta ostatnia możliwość, budzi zawsze, olbrzymią trwogę i lęk. Człowiek boi się wiecznej kary za swoje czyny, odczuwa strach przed wiekuistym odrzuceniem. NT nazywa miejsce wiecznego potępienia, terminem „gehenna”. To słowo pochodzi od starożytnej Doliny Hinnom, która wyznaczała granice Jerozolimy. Znajdowała się za bramą miasta zwaną Hersit i była pierwotnie, miejscem kremacji zwłok przestępców oraz tych, którym odmówiono z różnych względów normalnego pogrzebu. Zatem piekło, staje się miejscem, gdzie człowiek na wieki wieków idzie w zapomnienie. Chrystus w Ewangelii ostrzega nas przed wieczną karą: „Nie każdy kto mówi Mi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kro spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.” Dante w „Boskiej Komedii” umieścił na Bramach Piekła, przerażający napis „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie” Brak nadziei, na to, że będzie lepiej. Utrata cnót, pustka, ale przede wszystkim brak Boga. Z tym wiąże się piekło. Musimy sobie wszyscy zdawać, sprawę, iż z każdego uczynku, tu na ziemi, kiedyś będziemy rozliczeni. Dlatego tak ważnym okresem w życiu Kościoła jest czas Wielkiego Postu, kiedy Liturgia, teksty czytań, nabożeństwa okolicznościowe, przypominają nam, iż ta rzeczywistość która nas otacza, kiedyś się skończy. Jesteśmy tutaj, tylko na chwilę, bo jak mówił mądry Kohelet: „Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi”.
W słowach z nabożeństwa Gorzkich Żali, usłyszeliśmy o tym, iż Jezus został zdradzony. Tym który, Go wydał był Judasz. Człowiek który stał się symbolem zdrady, a jego 30 srebrników – do dziś stanowią synonim niegodnie zarobionych pieniędzy, od których nie można się uwolnić. Wspomniany już wcześniej Dante, w swojej wizji piekła – umieścił w nim Judasza, na samym jego dnie, obok Brutusa i Krassusa – nazywając ich największymi zdrajcami w dziejach świata. Czy opłacało się Judaszowi, sprzedać swojego mistrza? A może Chrystus, nigdy dla niego nim nie był? Kiedy Pan Jezus modlił się, w Getsemani, jego uczniowie spali. Jeden tylko czuwał, i był nim właśnie ten który go zdradził. Zło czuwa zawsze. Czeka na okazję, moment słabości w człowieku, tak by z dwojoną siłą móc, przystąpić do ataku i wykorzystać okazję, do wyrządzenia krzywdy. Stare polskie przysłowie mówi, iż „dobrymi intencjami, piekło jest wybrukowane”. Jakie wobec, tego motywy nosił w sercu, Judasz, wydając tego który przyszedł zbawić Świat? Czy aby, tylko pieniądze odgrywały decydującą rolę? Z przekazu ewangelicznego wiemy, iż uświadomił sobie, co popełnił. W konsekwencji oddał dane mu pieniądze, a następnie targany wyrzutami sumienia, odebrał sobie życie. Utrata nadziei. On ją stracił. Jego życie, po wydaniu w ręce Arcykapłanów swojego Mistrza, od którego uczył się na czym polega dobre życie, straciło sens. Nasze życie, musi zmierzać do wyznaczonego celu, a Chrystus go nam daje – Jest nim zbawienie duszy. Człowiek żyjący w myśleniu tu i teraz, z biegiem czasu, zrozumie, iż to kiedyś przeminie. Tak jak w sporcie, dziś ktoś jest mistrzem świata, zdobywa tytuły, ale za chwilę jego czas przeminie i przyjdzie następny, a życie dalej będzie płynąć jak potok. Perspektywa życia wiecznego, nie tylko daje sens życiu, ale pozwala poszerzyć horyzonty, dzięki niej człowiek który będzie czynił dobro, pozostawi po sobie idee, które będą wieczne. Człowiek by osiągnąć zbawienie musi wierzyć w to, iż ten który został wydany, zdradzony, cierpiał, bał się, lecz miał większą misję do spełnienia – Syn Boży, był prawdziwym Bogiem i Człowiekiem. Wszystko co czynił, robił to dla zbawienia człowieka. Po swojej śmierci, zstąpił do piekieł, by ogłosić swoje zwycięstwo, następnie powstał z martwych, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca i kiedy nadejdzie koniec tego świata, powróci w chwale, osądzi żywych i umarłych, a następnie ogłosi, zwycięstwo prawdy, piękna i dobra.
Nawracajmy się i wierzmy w Ewangelię, wiara w Boga otworzy nam drogę do Nieba.