Kazanie pasyjne o. Kamila na III niedzielę Wielkiego Postu

cierniem ukoronowanie„Jezu, od Józefa uczciwie i Nikodema w grobie pochowany”

Drodzy Bracia i Siostry!

III Niedziela Wielkiego Postu, dobiega końca. Przed chwilą rozważaliśmy, co Pan Jezus wycierpiał od momentu cierpień ukoronowania, do swojej męczeńskiej śmierci. Chrystus bierze krzyż i rozpoczyna swoją drogę, która zaprowadzi go na Górę Kalwarię, gdzie zostanie zabity. Będziesz szedł w drodze, która zostanie później nazwana krzyżową, a na jej pamiątkę ludzie w okresie pokuty będą odprawiać specjalne nabożeństwa. Warto pamiętać, że tradycję odprawiania nabożeństwa Dróg Krzyżowych rozpowszechnili Bracia Mniejsi, którzy w Jerozolimie oprowadzali pątników, zatrzymując się przy stacjach przedstawiających Śmierć Chrystusa. Ulica ta nosi nazwę – Vita Dolorosa, czyli Droga Cierpienia. Obraz Chrystusa który jest poniżany, zalękniony, zhańbiony, towarzyszy nam przez cały okres Wielkiego Postu. W momencie przyjęcia Krzyża – Chrystus, rozpoczyna swoje największe cierpienie, nie tylko fizyczne, ale również Duchowe.

IV stacja Drogi Krzyżowej, jak wiemy, ukazuje nam Pana Jezusa spotykającego swoją Matkę. Żaden z Ewangelistów nie opisuje tego wydarzenia. Tradycja zaczerpnęła ją z apokryfów czyli z utworów, które nie weszły do kanonu Pisma Świętego, a powstawały bardzo często, w wyniku pobożności ludowej i potrzeby wiernych.

Jak mogło wyglądać to spotkanie, czy ze sobą rozmawiali? Czy tylko może wymienili kontakt wzrokowy? Na pewno, nie raz zastanawialiśmy się, co mogła tak po ludzku czuć Maryja, kiedy to właśnie, spełniały się słowa proroka Symeona: Twoją duszę, miecz przeniknie? Maryja, która została obdarzona jakże pięknym określeniem Theotokos – Bogurodzica, cierpi razem ze swoim Synem. Następnie już na samej Golgocie, znajduje się pod krzyżem, razem ze św. Janem, który zgodnie z nakazem Chrystusa, przyjmuje ją jako swoją Matkę, i razem zamieszkują.      Maryja trwa przy swoim Synu do końca. Jest przy jego zdjęciu z krzyża, i złożeniu ciała do grobu. A po jego zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu, trwa razem z apostołami, szczególnie ze św. Janem, który stał się jej duchowym Synem. Wg. apokryfów, Maryja swoje ostatnie ziemskie lata spędziła w Efezie, gdzie powstała bardzo silna gmina chrześcijańska. Tam zgodnie, z Tradycją, nie umarła, lecz zasnęła i z duszą i ciałem została wzięta do nieba, co potwierdził Święty Kościół w osobie papieża Piusa XII – ogłaszając Dogmat o WNMP w roku 1950.       Maryja – Niepokalanie poczęta, Matka Boża, Zawsze dziewica, do nieba wzięta. Zadziwiający jest Boży Plan zbawienia człowieka. Oto młoda dziewczyna, zostaje wybrana przez Stwórcę, aby stać się Matką jego Syna – Zbawiciela Świata. W swojej wolności wybiera, to co Bóg zaplanował. Jej decyzja, wypełnia to co zapowiadał już prorok Izajasz: Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwą go imieniem Emmanuel, to znaczy Bóg z nami. Św. Efrem, określił ją pięknymi przymiotami, takimi jak – pośredniczka wobec Boga, naszym przebłaganiem, odkupieniem grzechów, życiem całego świata, matką wszystkich. Ten święty apologeta, widzi w niej uczestniczkę Odkupienia i sprawczynię życia, przeciwstawia ją Ewie – która dla niego, staje się symbolem niewierności. W Liturgii Mszy Świętej, możemy usłyszeć zdanie, że To Co Ewa straciła przez niewierność, Maryja odzyskała przez wiarę. Dla Efrema, Maryja to opiekuna wszystkich, nasza jedyna nadzieja, ucieczka, pociecha i obrona. Jest na pewno wzorem, jak dobrze przeżyć swoje życie i wypełnić wolę Bożą.

Każdy z nas, marzy o tym, by po skończeniu ziemskiego życia, osiągnąć zbawienie i znaleźć się w niebie. Zgodnie z tym, co naucza nas Kościół Katolicki – do nieba trafiają ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni. Tajemnica nieba przekracza ludzkie możliwości zrozumienia i wyobrażenia. Szczęście w Niebie, obrazowo przedstawianym jako dom Ojca czy też uczta niebieska, polega na „byciu dopuszczonym do widzenia Boga”. Św. Paweł w Liście do Koryntian, przedstawia nam je, jako miejsce które jest tak napełnione szczęściem i radością, że nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić, gdyż, „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Papież Benedykt, naucza nas, że bramy nieba otwiera Miłość Boga, gdyż Chrześcijaństwo nie głosi tylko jakiegoś zbawienia duszy w nieokreślonych zaświatach, gdzie to wszystko, co w tym świecie było dla nas cenne i drogie, miałoby zostać unicestwione, ale obiecuje życie wieczne, życie w przyszłym świecie. Zatem, nic z tego, co jest dla nas cenne i drogie, nie ulegnie zniszczeniu, lecz będzie miało pełnię w Bogu, a my ludzie wierzący w Chrystusa, zostaliśmy powołani do budowani nowego świata, który pewnego dnia stanie się Światem Bożym.

Niebo to utracony raj, kraina wiecznego szczęścia. Człowiek od zarania dziejów, wyobrażał je sobie, najlepiej jak tylko mógł. Wierzymy w to, że w niebie znajdują się ludzie święci, którzy przez swoje życie, zgodne z nauką Bożą, i wypełnieniu jego woli, osiągnęli cel – jakim jest wieczna chwała wraz z Bogiem Ojcem, jego Synem i Duchem Świętym.

Dla nas Braci mniejszych – franciszkanów, niedoścignionym wzorem świętości, jest założyciel naszego zakonu – Franciszek z Asyżu. 4 X, kiedy radujemy się z jego chwalebnego przejścia do Domu Ojca, podczas Mszy Świętej, słyszymy w aklamacji przed Ewangelią, iż „Ubogi i pokorny, Franciszek wkracza do nieba, cieszą się zastępy Aniołów”. Seraficki nasz Ojciec, osiągnął zbawienie, dlatego, że przemienił swoje serce. Odkrył wolę Boga, zrozumiał, iż ma wielką misję odbudować Kościół, który dzięki jego postawie, na nowo zaczął głosić Ewangelię Pańską. Dzięki św. Franciszkowi, powstał Zakon który po dziś dzień Sławi Boga, głosi wszystkim ludziom Dobrą Nowinę, służy im, by mogli dojść do tego miejsca, gdzie już znajduje się Patriarcha Zakonu Braci Mniejszych. Franciszek przez swoje ubóstwo i oddanie Bogu, ale również ludziom, upodobnił się do Chrystusa. Otrzymał szczególny dar, jakim były stygmaty – te rany, które nosił jego mistrz. Jego życie ziemskie, tak jak każdego z nas, musiało dobiec końca, lecz tylko się zmieniło. Franciszek spotkał Pana Jezusa twarzą w twarz, raduje się jego chwałą w Niebie, ale to co zostawił przez swoje życie, którego nie zmarnował, nadal trwa. Zakon, który powstał rozszerzył się na cały świat, bracia Mniejsi strzegą Najświętszych Miejsc naszej wiary, wielu z nich jest godnym wzorem i przykładem, że można żyć zgodnie z tym, co pozostawił nam Syn Boży i jednocześnie cieszyć się i być szczęśliwym.

Bracia i Siostry! Niech przykład Maryi – Matki Boga, ale również św. Franciszka pokazuje nam, jak żyć by osiągnąć zbawienie, by ten utracony Eden, kiedyś stał się faktem, abyśmy mogli w niebie wspólnie wychwalać Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Pan Jest łaskawy, pełen miłosierdzia. Odpuszcza wszelkie winy i lecz choroby. Nawracajmy się, bliskie jest jego Królestwo.