Kazanie pasyjne o. Kamila na II niedzielę Wielkiego Postu

„Jezu, od okrutnych oprawców na sąd Piłata jak zbójca szarpany”

Są nad Piłatem Drodzy Bracia i Siostry!

Dziś podczas, tej II niedzieli Wielkiego Postu, teksty Gorzkich Żali, skupiają się na sądzie przed Piłatem, biczowanie, oraz okrutnym cierniem ukoronowaniem naszego Pana Jezusa Chrystusa. Namiestnik rzymski – Poncjusz Piłat, skazuje na śmierć Syna Bożego – a do ludu zgromadzonego na Pretorium, woła – Ecce Homo (Oto człowiek). Dzięki obrazowi, który namalował Adam Chmielowski – św. br. Albert, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jak wygląda w tej strasznej sytuacji Mesjasz. Jezus w niczym nie przypomina Boga. Jest odarty z godności, poniżony, zhańbiony. Stoi przed ludźmi, dla których przecież, się narodził.

W Bożym Planie Zbawienia, pojawia się człowiek który wydaje wyrok, skazujący naszego Pana na śmierć – Poncjusz Piłat. Między Chrystusem, a namiestnikiem, rozgrywa się zdumiewający dialog, a wydarzenia dziejące się w ten piątkowy poranek, poprzedzający święto Paschy, wypełniają starotestamentalne proroctwa. Zdumiewające jest, iż Prokurator nie pyta Jezusa, o żadną zbrodnie, lecz tylko o to, czy jest królem żydowskim. Żydzi z kolei, oskarżają Go o bezbożność, bo nawet fałszywie nie byli w stanie niczego znaleźć, co by mogli zarzucić Zbawicielowi. Piłat stoi po stronie Chrystusa, chce uwolnić Go, od kary śmierci. Ewidentnie, nie ma zaufania do dostojników żydowskich. Dochodzi w końcu do kulminacyjnego momentu. Naprzeciw Jezusa, staje Barabasz – skazany za rozruchy i zabójstwo. Lud podburzony przez arcykapłanów i faryzeuszy, domaga się uwolnienia tego drugiego. Barabasz, którego imię oznacza Syn Ojca, jest swoistą postacią mesjańską. Wobec zgromadzonych, stają naprzeciw siebie dwie interpretacje nadziei mesjańskiej. Jedna niesie prawdę  i miłość, druga to wydaje się konkretne, ale tylko z pozoru, gdyż zawiera sobie doczesność i przemoc. Barabasz staje się antytezą Jezusa. W perspektywie wieczności, jego uwolnienie, zarówno jemu jak i narodowi wybranemu, nie daje nic.

Działanie Piłata ma na celu utrzymanie pokoju w Cesarstwie. Czy jednak w momencie ogłaszania wyroku, jest on świadomy kogo, tak naprawdę skazuje na śmierć? W Mistrzu i Małgorzacie, Bułhakow przedstawia Go , jako osobę samotną i zgorzkniałą. Cierpi na potworne, nieustające bóle głowy. Pobyt w Judei i funkcja którą pełni, nie są dla niego powodem do dumy. Nie rozumie żydów, z którymi musi wchodzić w niezrozumiałe dla niego układy. W Jeszui czyli w Jezusie, widzi człowieka wykształconego, kogoś z kim w końcu, może podjąć poważniejsze rozmowy. Chce uwolnić Jeszuę, ponieważ przypuszcza, że ten uwolni go od cierpienia. Czuje do niego sympatię, nie widzi w nim winnego. Skazuje go jednak ze strachu, bo Jeszua twierdzi, że wkrótce żadnej władzy nie będzie, a to mogłoby złamać karierę Piłata. Jednak spotkanie na swej drodze Jeszui, przemienia jego życie. Staje się wrażliwym na ludzkie cierpienie, rodzi się w nim wielka empatia. Po śmierci, zostaje skazany na wieczne rozmyślania o własnej nieudolności i tchórzostwie. Jedynym jego pragnieniem jest ponowne spotkanie z Jeszuą. Historia Bułhakowa, oczywiście różni się od przekazu ewangelicznego, lecz niesie w sobie przesłanie, że Chrystus przemienia serca ludzi, którzy stanęli na jego drodze. Tak samo i my, mamy prawo wierzyć, że słowa które słyszymy z Ewangelii, są w stanie zdziałać cuda, bo Jezus uzdrawia, jest Tym, za którym warto iść, od którego należy się uczyć dobrego i pięknego życia.

Oczyszczenie z grzechów. To zadanie na Wielki Post. Wiemy, że po śmierci drogą prowadzącą do Boga może stać się czyściec. Co prawda w Piśmie Świętym jest brak wyraźnego wskazania co do istnienia czyśćca. Jednak w starotestamentalnej Księdze Machabejskiej mamy tekst, mówiący o modlitwie i ofierze Judy za zmarłych. Żołnierze Judy Machabeusza polegli w bitwie, a przy ich ciałach, odkryto figurki pogańskich bóstw. Uznano to, za karę od Boga, jako grzech bałwochwalstwa. Wówczas Juda, uczyniwszy składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwóch tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Jego czyn był piękny i szlachetny, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.

Nasza modlitwa, posty, odpusty, dobre czyny, czy składanie intencji mszy świętej za dusze zmarłych, bez wiary w istnienie czyśćca, byłyby bezużyteczne. Człowiek miałby dwie możliwości, bezpośrednie zbawienie lub potępienie. Mógłby liczyć, tylko na łaskę Boga. Miejsce oczyszczenia z grzechów, wpisuje się w cnotę nadziei, że kiedyś spotkamy się w mieszkaniu naszego Ojca.

Św. Faustyna Kowalska, opisała w Dzienniczku swoją wizję czyśćca. Przedstawiła go, jako miejsce mgliste, napełnione ogniem, a w nim całe mnóstwo cierpiących dusz. Dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, i tylko my ludzie żyjący na Ziemi, możemy przyjść im z pomocą. Zdaniem Faustyny, największym cierpieniem dusz czyśćcowych, jest tęsknota za Bogiem. Jednak w odróżnieniu od piekła, mają one nadzieję, że kiedyś spotkanie ze Stwórcą nastąpi.

Dla św. Bonawentury czyściec jest wymaganiem doskonałości boskiej, która nieskończenie miłuje dobro, a nienawidzi zła. Jeżeli ktoś umiera nie dokonawszy całej należnej pokuty, jego zasługa nie może pozostać bez nagrody ani jego wina bez kary. Kara czyśćcowa staje się zadośćuczynieniem i oczyszczeniem. Gdy się już one dokonają, dusza zdolna jest przyjąć kształtujący na wzór Boga wpływ chwały. Zdaniem Bonawentury, dusze czyśćcowe są zjednoczone z innymi członkami Kościoła, a zasługi Kościoła mogą im pomóc.

Kościół to My! Drodzy Bracia i Siostry. Przez chrzest zostaliśmy zanurzeni w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Dzięki temu sakramentowi wtajemniczenia chrześcijańskiego, budujemy mistyczne ciało Syna Bożego, którym właśnie jest Kościół. Nasza modlitwa nigdy nie idzie na marne, dlatego dzięki niej możemy wiele zdziałać i pomóc tym którzy jej potrzebują. Najdoskonalszą modlitwą, jest Msza Święta, sprawowana na Pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. Kiedy uczestniczmy w niej, pamiętajmy, zawsze o tym, że są niestety miejsca na świecie – gdzie wojny, prześladowania religijne, brak kapłanów – nie pozwalają ludziom wierzącym w Chrystusa, uczestniczyć w sposób godny i swobodny, w sprawowaniu tego najświętszego misterium. My możemy, w swojej wolności, być na Eucharystii i wspólnie wychwalać Wszechmogącego Boga, a także jak już wspominałem modlić się za tych których już nie ma, aby uzyskali wejście do wiecznego życia ze Stwórcą tego Świata. Stamtąd będziemy oczekiwać na Chrystusa jako Zbawcę, który przemieni nasze ciała w ciała uwielbione, podobne do jego chwalebnego ciała.

Nasza Ojczyzna jest w niebie. Trwajmy mocno w Panu!